widywałem ich boso i w nie dopiętych spódnicach.<br> Gdy podchodziły pod mój dom, starały się iść lekko i tanecznie.<br> Wtedy słyszałem, chociaż ścieżka prowadziła środkiem błonia, furkot spódnic i szelest usztywnionych krochmalem halek.<br> Aby nie kusić dziewczyn, a tym bardziej siebie, bo gdy przechodziły błoniem, podnosiłem się mimo woli z okrąglaka i opierając się plecami o sztachetowy płot, starałem się je widzieć jak najdłużej w prześwitach między wierzbami, przeniosłem się pod dom.<br> Tu, ukryty w malwowym i piwoniowym ogródku, byłem dla nich niewidoczny.<br> Mogłem jednak tak samo dobrze jak spod wrót widzieć je przechodzące przez całe błonie.<br> Dziewczyny, jakby przeczuwając, że