I przebaczyłam.<br>W: Ewka, uwierz: znajdę w sobie dość sił...<br>E: Kogo ty, chłopak, cyganisz - mnie czy siebie?<br>Witold zamilkł.<br>E: Przecież między wami jest tak, że wystarczy, jak ona kiwnie na ciebie palcem...<br>Witold unosi rękę, jakby prosił o głos i chciał zaprotestować.<br>E: A co, inaczej jest?<br>Witold opuszcza bezradnie rękę.<br>W: Tak, masz rację.<br>Znów przeciągająca się cisza; Ewa otwiera okno, patrzy na podwórze - szare, smutne blokowisko Ursynowa o szarej godzinie; odwraca się od okna.<br>E: Rozstańmy się, Witek. Bez huku, bez nerw, jak inteligentni ludzie.<br>Witold chyba nie spodziewał się tego; chyba nie aż tego, bo wygląda