wszelkie rozważania i natychmiast opuścić to miejsce, w którym znalazłem się, osaczony niebezpieczną dwuznacznością. <br>- Na mnie już czas, proszę pani - mówię. - Sklep, wie pani... Wspólnik po towar musi... Nie, na żadną wdzięczność nie zasługuję. Każdy by tak samo na moim miejscu... Do widzenia pani<br> *** <br> I jakież ono było to szacowne, ośmioklasowe Gimnazjum Reja na Placu Małachowskiego, przy ewnagielickim kościele, tak zwanym "okrąglaku" zaprojektowanym przez architekta Zuga? Opinią cieszyło się znakomitą i matura, zdana u Reja, bardzo ułatwiała wstęp na wyższe uczelnie. Dla mnie zwłaszcza po bydgoskiej mozolni była to buda-raj. Nikomu ze światłych, tutejszych pedagogów nie przyszłoby do głowy szarpanie