powiedzmy ogólnikowo - fałszu. Wynika to zdaje się z tego, że nie jestem typowym intelektualistą. Aby uniknąć nieporozumień od razu zaznaczę, że za typowego intelektualistę uważam człowieka, który poznawczą pracę umysłu uznaje za wartość wystarczającą samą w sobie. Otóż wyznaję, że podobny stosunek do życia, choćby nasycony najżarliwszym pragnieniem poznania, ani osobiście nie może mnie nasycić, ani wzbudzić pełnego uznania, gdy dostrzegam go u innych ludzi. Stanowczo jestem za mało intelektualistą. I nie przesadzę, gdy powiem, że tzw. porządne, uczciwe i mądre w swojej skali życie przeciętnego człowieka budzi we mnie szacunek większy, niż najprzenikliwsze rozważania potężnego umysłu wznoszące wśród misternych wiązań