Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
ilekroć w zimowe wieczory spoglądamy na drzewo płonące pod piecem, ilekroć wychodzimy pod sad, który obsiadły sikorki, w pole zasypane śniegiem, na którym aż do lasu ciągną się tropy zwierzęce i ptasie.
I jeśli nam uszy nie bieleją od mrozu, nie kostnieją wargi, spróbujmy odczytać z tych śladów, przesylabizować ostatni pacierz, ostatnią modlitwę, za pomocą której modlą się do nas zwierzęta jak skazaniec o łaskę.
- W pobliskim miasteczku cały dzień zarzynali czarnego barana.
Zarzynali go i nie mogli zarżnąć.
Nawet nie dlatego żeby baran był święty czy też nawiedzony przez złą siłę, mieszkającą w każdym z nas.
Nie mogli go zarżnąć
ilekroć w zimowe wieczory spoglądamy na drzewo płonące pod piecem, ilekroć wychodzimy pod sad, który obsiadły sikorki, w pole zasypane śniegiem, na którym aż do lasu ciągną się tropy zwierzęce i ptasie.<br> I jeśli nam uszy nie bieleją od mrozu, nie kostnieją wargi, spróbujmy odczytać z tych śladów, przesylabizować ostatni pacierz, ostatnią modlitwę, za pomocą której modlą się do nas zwierzęta jak skazaniec o łaskę.<br> - W pobliskim miasteczku cały dzień zarzynali czarnego barana.<br> Zarzynali go i nie mogli zarżnąć.<br> Nawet nie dlatego żeby baran był święty czy też nawiedzony przez złą siłę, mieszkającą w każdym z nas.<br> Nie mogli go zarżnąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego