z miasta, kiedy nas wysiedlą, <br>Domie nasz złoty, w pościel z malachitu <br>Na jedną tylko noc nas wieczną przyjm". <br>I żaden grecki antyczny bohater <br> 610<br>Do bitwy nie szedł tak zbyty nadziei, <br>Z wyobrażeniem swojej białej czaszki <br>Kopniętej butem obcego przechodnia. <br><br>Kopernik, posąg Niemca czy Polaka? <br>Składając przed nim kwiaty padł Bojarski. <br> 615<br>Czysta, bez celu, winna być ofiara. <br>Trzebiński, nowy jakiś polski Nietzsche, <br>Nim umarł, usta miał zagipsowane, <br>Mur i powolne chmury zapamiętał <br>Sekundę patrząc czarnymi oczyma. <br> 620<br>Baczyński stuknął czołem o karabin. <br>Dalej gołębie płoszyło Powstanie. <br>Gajcy, Stroiński, byli podniesieni <br>W czerwone niebo na tarczy eksplozji. <br><br>Na gęsich piórach