ziemskiej, Szydełko do kopania ziemi było równie przydatne, jak do jedzenia barszczu i nadszedł czas posłużenia się dzbankiem. Stłukłam go z prawdziwą przyjemnością, ostrożnie i delikatnie, starając się uzyskać jak największe kawały skorup, po czym natychmiast spróbowałam, jak działa nowe narzędzie. Niepokoił mnie rodzaj warstw ziemi, z jakich składał się pagórek. Woda zaskórna wprawdzie nie powinna mi zagrażać, ale mogłam natrafić na litą skałę.<br>Na razie kopanie szło dobrze, szybciej niż dłubanie w spoinach. Dzbanek w roli łopaty zdawał egzamin. Kopałam z zapałem aż do chwili, kiedy zaczęłam się całkowicie dusić, i wówczas uświadomiłam sobie, że rzucając całą wykopaną ziemię za