w lesie dywaniki: żółte, fioletowe, białe. Wiedziała już, że to wysiewanie łubinów nie służyło dodawaniu urody zakątkom leśnym, ale było przygotowaniem do sadzenia drzewek. Łubiny bardzo użyźniały podłoże. W pewnej chwili las się skończył, Ewelina wyjechała na otwartą przestrzeń porośniętą kępami krzewów, gdzieniegdzie tylko widać było samotne drzewo. Teren był pagórkowaty, za jednym z takich pagórków odkryła starą, nieczynną cegielnię. Zsiadła z konia i obchodziła to miejsce jak jakieś pogańskie sanktuarium. Kiedyś pewnie było tu gwarno, uwijali się ludzie, a po wąskich torach jechały w tę i z powrotem wagoniki, które teraz przedstawiały smutny widok, były pordzewiałe, jak większość porzuconych tu