dygocą, majstrowa oczy wytrzeszcza, nigdy takiej hecy nie widziała, a majster klaszcze, zaśmiewa się, podbechtuje:<br>- Huzia całą buzią! Bij, nie żałuj ! Burżuj, krzycz, krwiopijca, krzycz, niech go donder świśnie - złączym się z biedotą! Odsapnąwszy, wytarł chustką czoło i rzekł do żony:<br>- Słyszysz, Zocha? Głodny... Musiem mu coś dać. Przyniosła dwie pajdy chleba z salcesonem i kubek kawy. - No, a wam - zwrócił się Czerwiaczek do uczniów -. !<br>wam chyba nie? Nie głodniście?<br>- Nie - odrzekli łykając ślinkę - dziękujemy, myśmy się najedli.<br>Szczęsny spojrzał tylko na tych zdrajców i wziął się do jedzenia.<br>- Ot, żeby majstrowa jeszcze co dała, tobym się najadł do syta!<br>Bez