Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
szorowała jak stary, zakopcony garnek. Meble spowito w pokrowce; zapach naftaliny aż kręcił w nosie.

Gawriła obwiązał kosz grubym sznurem i w końcu matka oświadczyła, że wszystko jest gotowe do drogi.

Zapadał zmierzch. Przyszło dwóch ludzi i wyniosło kosz, potem kufer, walizkę, łubiane pudło do kapeluszy, sakwojaż i mnóstwo mniejszych pakunków.

Matka przewiesiła przez ramię skórzaną torbę podróżną na długim pasku. Były tam pieniądze, paszport, kluczyki, binokle...

W chwili kiedy wszyscy byli już gotowi i mieliśmy wyruszyć na stację, nagle z kuchni doleciał podniesiony głos Tekli, czyjś płacz i jak gdyby odgłos szamotania, po czym do pokoju wdarła się mała kobieta
szorowała jak stary, zakopcony garnek. Meble spowito w pokrowce; zapach naftaliny aż kręcił w nosie.<br><br>Gawriła obwiązał kosz grubym sznurem i w końcu matka oświadczyła, że wszystko jest gotowe do drogi.<br><br>Zapadał zmierzch. Przyszło dwóch ludzi i wyniosło kosz, potem kufer, walizkę, łubiane pudło do kapeluszy, sakwojaż i mnóstwo mniejszych pakunków.<br><br>Matka przewiesiła przez ramię skórzaną torbę podróżną na długim pasku. Były tam pieniądze, paszport, kluczyki, binokle...<br><br>W chwili kiedy wszyscy byli już gotowi i mieliśmy wyruszyć na stację, nagle z kuchni doleciał podniesiony głos Tekli, czyjś płacz i jak gdyby odgłos szamotania, po czym do pokoju wdarła się mała kobieta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego