dwa oblicza: przyjaciela młodzieży na wsi i człowieka, którego ona w mieście nic kompletnie nie obchodziła. Jest też rzeczą całkiem prawdopodobną, że było to jedno i to samo oblicze człowieka, któremu dziatwa jest całkowicie obojętna. Tyle, że w Miedzyniu, organizując dla nas owe biegi na przełaj, wyścigi w workach, mecze palanta i inne atrakcje, sam się po prostu przy tym zabawiał. Lubił też "brać na fundusz" damy, szczególnie te mało atrakcyjne, czyniąc im niebywałe awanse i obsypując komplementami, na jakie nikt poza nim by się nie zdobył. Po czym, wzbudziwszy ku sobie ich skłonność przemożną, nagle rejterować ku swojej wielkiej uciesze