Zygmunt. <br>- Umierasz powoli. Może już umarłeś, trudno stwierdzić na sto procent. Zresztą, czy między śmiercią a umieraniem jest jakaś różnica? Może czas, co? Nadzieja, że jeszcze nie teraz? Ale co to tak naprawdę zmienia? Ty i czasu nie masz, i nawet nadziei - Północny zerwał koniczynkę i zaczął obracać ją w palcach. - Nijaki jesteś, wiesz?... Oczywiście od Kolumbów każdy, stary czy młody, uważa się za reprezentanta nijakiej generacji, ale ty... ty i tobie podobni, to... to rzygać po prostu się chce.<br>- Miło, że się o mnie martwisz. Dzięki za troskę.<br>- O! Bynajmniej - Północny wyraźnie się ożywił. - Pamiętaj o Belowskim! Wielu na niego