nadziei, że jeszcze nie dzisiaj, jutro też nie, na pewno, na pewno za rok też nie...<br>Zygmunt eschatologiczny.<br>Siedząc w tym oknie, choć to ostatnie dni maja - Zygmunt słyszał, jak na poddaszu koty marcowały wściekle. Przypomniał sobie Patrycję. To było chyba w lutym, o zmierzchu, gdy mróz w parku zaciskał palce na drzewach i ławkach. Kochali się. Zachłannie i nienormalnie, przez moment. Nawet nie czuł, że zamek od spodni rani mu skórę. Później zostały plamy spermy na dżinsach, a ona powiedziała "dobry wieczór" pani z ratlerkiem. Jakby tym "dobry wieczór" mieli zostać zbawieni. Później widywali się codziennie. Później robili to wiele