Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
ceremonię religijną w Norbulingce, dawnym letnim pałacu Dalajlamy. Doskonale wiedziały, co je czeka. Kiedy weszły w tłum wiernych i zaczęły krzyczeć: "Niech żyje Dalajlama! Wolny Tybet!", natychmiast rzucili się na nie tajniacy i zawlekli do ciężarówki. Trafiły do aresztu śledczego położonego na skraju miasta.
Śledczy bili je żelaznymi rurkami, czasem pałkami elektrycznymi. Do języka przyczepiali druty pod napięciem. Zawieszali za wykręcone, związane na plecach ręce. - Nazywają to samolotem. Bardzo boli - opowiada Ngałang. Więźniarki zawsze były spragnione, głodne i zziębnięte. Próbowała łapać wodę deszczową do kubka, ale była zbyt mała i ledwie udawało się jej wyciągnąć dłoń za kraty.

O tym, że
ceremonię religijną w Norbulingce, dawnym letnim pałacu Dalajlamy. Doskonale wiedziały, co je czeka. Kiedy weszły w tłum wiernych i zaczęły krzyczeć: "Niech żyje Dalajlama! Wolny Tybet!", natychmiast rzucili się na nie tajniacy i zawlekli do ciężarówki. Trafiły do aresztu śledczego położonego na skraju miasta. <br>Śledczy bili je żelaznymi rurkami, czasem pałkami elektrycznymi. Do języka przyczepiali druty pod napięciem. Zawieszali za wykręcone, związane na plecach ręce. - Nazywają to samolotem. Bardzo boli - opowiada Ngałang. Więźniarki zawsze były spragnione, głodne i zziębnięte. Próbowała łapać wodę deszczową do kubka, ale była zbyt mała i ledwie udawało się jej wyciągnąć dłoń za kraty. <br><br>O tym, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego