że jestem oczarowany starą architekturą, przyrodą, kolorem nieba, co było prawdą. Potem była mowa o literaturze rosyjskiej, o Czechowie i Dostojewskim, a tak się szczęśliwie złożyło, że jeden z naszych kolegów pisał o Dostojewskim książkę. Ale po pewnym czasie rozmowa zaczęła utykać. My, goście, czuliśmy się trochę skrępowani. Oni, gospodarze, panowali towarzysko nad sytuacją, poddawali tematy, a nawet grali jakby jakieś role. Wszyscy zresztą uprawiamy jakieś aktorstwo, tylko że ich gra, ludzi wschodu, należy do innej konwencji, dlatego wydaje się nam trochę obca. Myślę, że nasz sposób bycia i prowadzenia rozmowy, nasze miny i gesty mogą się także wydawać trochę kabotyńskie