pokoju atmosfera ciężka. Zniechęcony i znudzony mój małżonek tylko patrzy, jakby stąd prysnąć i co z tego, że beze mnie. Już kilka razy podnosił się do wyjścia, szukając pretekstu, aby zakończyć tę męczącą wizytę. Nie zwracam na niego uwagi. Jestem jak mająca za chwilę eksplodować bomba. <br>Gorycz rozczarowania, poczucie bezsilnej pasji aż mnie rozsadza, roznosi. Podręcznikowy obraz skrajnej desperacji. Wiem, że powinnam wziąć się w garść. Inaczej nie wygram, a ja muszę wygrać. Nerwowo rozrywam paczkę papierosów, już chyba trzecią tego dnia. Jest godzina siedemnasta trzydzieści. <br>Jedno co wiem, to że nie mogę ustąpić. Jeśli nie wyjdę dzisiaj, to cała sprawa