swego nosa!"<br>Młokos nosa nie pilnował,<br>Więc nos wziął i powędrował -<br>Bez żadnego zresztą sensu -<br>Do komody, do kredensu,<br>Do szuflady i do szafki,<br>A tam stały dwie karafki.<br>Chcąc się upić kosztem tanim,<br>Wlazł do środka. Młokos za nim<br>Wypił cały litr akurat,<br>Ale to był denaturat.<br>Rzekł więc, patrząc się z ukosa:<br>"Ano cóż, nie miałem nosa!"</><br><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>NUDA</><br>Jeszcze schematyzm nie został wygnany,<br>Jeszcze sekciarze nie rokują zmiany,<br>Jeszcze się żaden redaktor nie zdobył,<br>By mnie wypędzić z artykułów-kobył,<br>Do uczniowskiego wciskam się tornistra<br>I na naradę u pana ministra,<br>I do satyry, jeśli mi się uda:<br>Jestem