to jedno jeszcze pozwalała Michałowi: na swoją żałobę po nim. Chodziła wystrojona w długą rotundę ze stuartowskim kołnierzem i w maleńki, na czoło zsunięty kapelusik, który zdobiło krucze skrzydło. Suknie nosiła opięte, z koronkowymi żabotami, czesała się gładziutko, z rozdziałem pośrodku głowy, tylko kilka puszystych loków nad karkiem. Ręce bez pierścieni, nerwowe i ciężkie. Kiedy podawała dłoń, czuło się w uścisku martwy, jednak palący przedmiot. <page nr=16><br>Dwoje dzieci przyszło na świat, spłodzonych najciemniejszą nocą. W ciągu dnia Adam nie miał do żony przystępu, krzątała się po domu - stosownie do pory ubrana - obca żadnej poufałości nie rozumiejąca. Kokietowała każdym ruchem, każdym zimnym słowem