bal,<br>a mnie i Soni rumieńce ustąpiły z policzków, i znów płyty gramofonowe podpowiadały nam rytm kroków, znaliśmy te melodie, ale właściwie dopiero dziś pozwolono nam tańczyć z dziewczętami, a im - z nami, chłopakami, dotychczas i my, i one bawiliśmy się we własnym gronie i wiedzieliśmy, że to po raz pierwszy i ostatni, i tonęliśmy we łzach, kiedy rozległy się słowa:<br><br><q>Ta ostatnia niedziela,<br>więc nie żałuj jej dla mnie...</><br><br>i nie żałowaliśmy jej sobie nawzajem, bo miała być ostatnią wspólną, ale choć nie wiedzieliśmy, co z nami będzie, wierzyliśmy, i ona, i ja, że mamy ich jeszcze wiele przed sobą, i że