na chwilę, wkrótce jednak przypomniałam sobie, że on równie mocno lubi zwierzęta, i że zapewne miał na myśli bezradność i przywiązanie dzieci przyrównując je do zwierząt.<br>Milkłam, wysuwałam ręce z jego rąk i zamykałam oczy, żeby zasklepić się w bolesnej kontemplacji. Odgadywał moją samotność i przychodził natychmiast, ciepłymi ustami wygładzał pionowe zmarszczki na moim czole, uspokajał pocałunkami bolesne drżenie moich ust.<br><page nr=96> Odjeżdżał ode mnie, odjeżdżał nazajutrz. Stojąc w progu jego pokoju obserwowałam, jak wrzuca ubranie do niewielkiej skórzanej walizki. Niedbale zwijał koszule rozłożone na krzesłach, zgarniał książki. Kiedy już wszystko było spakowane, zamknął walizkę i usiadł na brzegu łóżka.<br>- Chodź do