Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
resztkach lustra dobierając foremny kawałek.
Z kątów podnosili się ludzie. Obok załomotał wybuch: sprawdzali sąsiednie piwnice.
"Skończone. Skończyła się najdłuższa godzina w życiu" - pomyślał Jerzy i automatycznie spojrzał na zegarek. Stał. Instynktownie przyłożył tarczę do ucha i usłyszał cichy szelest sekund. A więc szedł. Od czasu gdy wylądowali w tej piwnicy, minęła może minuta - dwie...
- Chodź tu, Jerzy! - usłyszał za sobą szept Zygmunta. Dowódca siedział w kącie oparty plecami o ścianę. Słysząc kroki kolegi podniósł do góry twarz. Jerzy cofnął się. Wysoki, krwawy, rozorany gdzieś pod brwią guz zasłaniał jedyne oko Zygmunta. Ślepy wyciągnął rękę przed siebie.
- Jerzy... Nie widzę... Nic
resztkach lustra dobierając foremny kawałek.<br>Z kątów podnosili się ludzie. Obok załomotał wybuch: sprawdzali sąsiednie piwnice.<br>"Skończone. Skończyła się najdłuższa godzina w życiu" - pomyślał Jerzy i automatycznie spojrzał na zegarek. Stał. Instynktownie przyłożył tarczę do ucha i usłyszał cichy szelest sekund. A więc szedł. Od czasu gdy wylądowali w tej piwnicy, minęła może minuta - dwie...<br>- Chodź tu, Jerzy! - usłyszał za sobą szept Zygmunta. Dowódca siedział w kącie oparty plecami o ścianę. Słysząc kroki kolegi podniósł do góry twarz. Jerzy cofnął się. Wysoki, krwawy, rozorany gdzieś pod brwią guz zasłaniał jedyne oko Zygmunta. Ślepy wyciągnął rękę przed siebie.<br>- Jerzy... Nie widzę... Nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego