go.<br>- Dostali go. Siedzi. <br>- Wyobraź sobie, nawet w dzienniku ich zdjęć nie pokazali.<br>- Współczuję. - To nie było miłe z mojej strony. Nie każdy kocha swoje dzieci, cóż, jest wolny rynek, potomstwo też ma swoją cenę.<br>Plecie coś jeszcze, a jej kajdany dzwonią jak w filmie grozy. Odchodzę, słysząc ciągle za plecami jej głos. <br>Światło latarki przesuwa się po ciemnych zakamarkach, ukazując zacieki i coraz rzadsze, mniej ozdobne, napisy wykonane sprayem. Skręcam w boczny korytarz. <br>Spostrzegam w kącie otwór studzienki. Świecę latarką, nic nie widać. Czarna dziura. Nie podoba mi się to. Wzdłuż studzienki są klamry. Czepiam się ich, coś mi przy