Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
tego gadania jak z kozich bobków nawóz! Masz pan zapalić?
- Zjemy śniadanie. Potem sobie zapalimy.

Nieoczekiwanie potulny, skinął tylko głową. W kuchni znów zaskoczył mnie aktorską dbałością o detal: szukał wzrokiem miski, żeby umyć ręce. Zaprowadzony do łazienki, poradził sobie całkiem dobrze; udawał tylko, że nie wie, do czego służy płynne mydło w zbiorniczku z pompką. Kiedy posadziliśmy go za stołem, mruknął coś z dezaprobatą o "kupnym" chlebie. Po czym hałaśliwie spałaszował kilka grubo krojonych pajd, do tego ogromną porcję jajecznicy i sera. Jadł lewą ręką. Siorbał głośno, popijając jedzenie cienką herbatą, którą Tola sporządziła na wiejską modłę, wrzucając jedną torebkę
tego gadania jak z kozich bobków nawóz! Masz pan zapalić? <br>- Zjemy śniadanie. Potem sobie zapalimy. <br><br>Nieoczekiwanie potulny, skinął tylko głową. W kuchni znów zaskoczył mnie aktorską dbałością o detal: szukał wzrokiem miski, żeby umyć ręce. Zaprowadzony do łazienki, poradził sobie całkiem dobrze; udawał tylko, że nie wie, do czego służy płynne mydło w zbiorniczku z pompką. Kiedy posadziliśmy go za stołem, mruknął coś z dezaprobatą o "kupnym" chlebie. Po czym hałaśliwie spałaszował kilka grubo krojonych pajd, do tego ogromną porcję jajecznicy i sera. Jadł lewą ręką. Siorbał głośno, popijając jedzenie cienką herbatą, którą Tola sporządziła na wiejską modłę, wrzucając jedną torebkę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego