do piwnic, niwelując następnie teren do równa. Ponieważ dochody szły od metra "wywiezionego" w ten sposób gruzu, interes był popłatny. Często, przerzucając się z miejsca na miejsce, starali się zacierać ślady, w czym pomocny był właśnie "poinformowany" urzędnik.<br>Tyrolski zapukał. Urzędnik był w gabinecie sam, ale siedział przy biurku przytulonym po bratersku do drugiego, bliźniaczego.<br>"Że też Kosiorek kupuje takie płotki" - westchnął Tyrolski i śmiało przystąpił do rzeczy. Okazało się go kilku zdaniach, że sprawa nieco się skomplikowała. Rejon obiecany ich firmie zastrzegło sobie inne przedsiębiorstwo rozbiórkowe.<br>"Aha, facet się droży" - ocenił sytuację Tyrolski, ale rozgniewany, postanowił się targować.<br>- Jak to