ale o tym wiem tylko ja, i splendor rzekomego carskiego prezentu dla prababki Nel może z sukcesem podnosi jakość napoju.<br>Pojechałem wreszcie z Nel któregoś pogodnego poranka w to wybrane miejsce, które oni, ludzie z branży, związani wspólnym wtajemniczeniem, nazywają planem.<br><page nr=180> Nel prowadzi wóz (swój!) dobrze i pewnie, ale bardzo po kobiecemu, drobione staccato jej łokci, jej dłoni na kierownicy, jej pantofelka na sprzęgle i hamulcach kojarzy mi się z jakimiś czynościami w kuchni czy może przy kołowrotku, zatrzymała się przy zwłokach kota, wyrzuconych na sam środek szosy, z dziurawym czajnikiem przywiązanym do ogona, musiałem to pogrzebać, wielki był lament i wielkie