Król Maciuś był już teraz ostrożniejszy, sam nic nie obiecywał, kazał wszystko zapisywać, co oni mówili, i mówił, żeby przyszli po odpowiedź za tydzień, bo musi się poradzić z ministrem spraw zagranicznych, że w ogóle to wszystko zobaczy się dopiero na posiedzeniu ministrów.<br> Audiencja dla dzieci była bardzo przyjemna. Wpuszczano po kolei do sali tronowej chłopców i dziewczynki i Maciuś dawał im, o co go w listach prosili. Każde dziecko miało swój numer i paczka, która była przygotowana, miała taki sam numer. Bo nikogo nie wpuszczano na audiencję, dopóki urzędnik nie sprawdził, że to, o co prosi, naprawdę mu jest potrzebne i