Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
po schodach.
Karoggę przewiesił przez ramię, w prawej dłoni trzymał buławę, lewą sięgnął do niewielkiego, przypiętego do pasa woreczka. Nabrał pełną garść proszku, zacisnął palce.
Wyciągnął w górę rękę z buławą, jego głowa wychynęła już ponad kwadrat wejścia na piętro. Duży pokój. Drzwi. Przy nich sześciu wojowników. Czterech następnych już pochyla nad schodami włócznie. I dwóch jeszcze pod ścianą. Razem dwunastu.
Krok w górę. Stoi na równi z nimi.
Ostrza dotknęły jego piersi.
- Ktoś ty? - wyciągają mu buławę z ręki.
Jeszcze raz obrzucił wzrokiem całą komnatę. Troje drzwi. Jedne wiodą do wieży. drugie do zewnętrznych schodów. Trzecie do komnaty bana. Tam
po schodach.<br>Karoggę przewiesił przez ramię, w prawej dłoni trzymał buławę, lewą sięgnął do niewielkiego, przypiętego do pasa woreczka. Nabrał pełną garść proszku, zacisnął palce.<br>Wyciągnął w górę rękę z buławą, jego głowa wychynęła już ponad kwadrat wejścia na piętro. Duży pokój. Drzwi. Przy nich sześciu wojowników. Czterech następnych już pochyla nad schodami włócznie. I dwóch jeszcze pod ścianą. Razem dwunastu.<br>Krok w górę. Stoi na równi z nimi.<br>Ostrza dotknęły jego piersi.<br>- Ktoś ty? - wyciągają mu buławę z ręki.<br>Jeszcze raz obrzucił wzrokiem całą komnatę. Troje drzwi. Jedne wiodą do wieży. drugie do zewnętrznych schodów. Trzecie do komnaty &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;. Tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego