dusze dwie!<br>I szponami miłośnie objąwszy zawieję,<br>Wie o tym, co się w skrzydłach, gdy tak lecą, dzieje -<br> On jeden tylko wie!<br><br>Spragniony z nim spotkania, chcę go zmóc do zlotu<br>Przez odległość, co dzieli nas wśród burz łoskotu<br> I z żądzy mojej drwi -<br>Do zlotu, co tym śmielszy, im począł się górniej -<br>Do zlotu nie bez grozy, jak śmiertelny turniej,<br> Nie bez przelewu krwi!<br><br>Doskoczony mą strzałą, skrzydlaków zwyczajem<br>Spada młyńcem wraz z jakimś niebiosów rozstajem,<br> Bezmiaru pełen łup!<br>Jak gdyby z wieścią w dziobie spieszył przez otchłanie<br>Na umówione ze mną - dalekie spotkanie<br> Tu właśnie u mych stóp!</><br><br><gap reason="sampling"><br><br><br><br><br><br><div><tit>POWIEŚĆ