Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
jak wygląda to ze strony moich przyjaciół. Przejąłem dowództwo naszej niewielkiej grupy. Szanowali mnie. To ja podejmowałem ostateczne decyzje. Wydawałem rozporządzenia. Ode mnie oczekiwano odpowiedzialności i odwagi. Tymczasem okazało się, że nie potrafię sprostać pierwszemu wyzwaniu. Najłatwiejszemu ze wszystkich. Jaki ze mnie przywódca? Jaki mężczyzna wreszcie?
Wyjrzałem na świat spod podgłówka, mrużąc oczy od ostrego światła. O dziwo, wszyscy jeszcze byli. Patrzyli na mnie z oczekiwaniem. Zmieszałem się nieco.
"Stalowy, masz coś od bólu głowy? Niech to wszystko zaraza. Robię to tylko dla Śpiewaka. Może doceni. Chyba mam jeszcze jakąś świeżą tunikę."
Na twarze wokoło wypłynął jednakowy wyraz ulgi.

Przekradałem się
jak wygląda to ze strony moich przyjaciół. Przejąłem dowództwo naszej niewielkiej grupy. Szanowali mnie. To ja podejmowałem ostateczne decyzje. Wydawałem rozporządzenia. Ode mnie oczekiwano odpowiedzialności i odwagi. Tymczasem okazało się, że nie potrafię sprostać pierwszemu wyzwaniu. Najłatwiejszemu ze wszystkich. Jaki ze mnie przywódca? Jaki mężczyzna wreszcie?<br>Wyjrzałem na świat spod podgłówka, mrużąc oczy od ostrego światła. O dziwo, wszyscy jeszcze byli. Patrzyli na mnie z oczekiwaniem. Zmieszałem się nieco.<br>"Stalowy, masz coś od bólu głowy? Niech to wszystko zaraza. Robię to tylko dla Śpiewaka. Może doceni. Chyba mam jeszcze jakąś świeżą tunikę."<br>Na twarze wokoło wypłynął jednakowy wyraz ulgi.<br><br>Przekradałem się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego