Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
bezbarwnym głosem.
- Dzisiaj zajmiemy się nowym rozdziałem botaniki...
Podczas przerwy wszyscy szybko zapomnieli o awanturze na lekcji pana Rymszy. Część chłopców otoczyła Kękusia, który ze wzgardliwą miną stał pośrodku podwórza. Z niedbałą uwagą słuchał ich komentarzy, wodząc wzrokiem za dziewczętami, które układnie spacerowały wzdłuż ścian budynku szkolnego. Doliniarze przysiedli na podmurówce, grzejąc się w słońcu ostrym i kąśliwym. Łapa milczał, gdyż znowu był to dzień jego ćwiczeń moralnych.
- Od rana ani słowa nie powiedział - szeptał tajemniczo Kaziuk, patrząc z uwielbieniem na przywódcę. - On jak zechce, to wszystko może.
- Eee tam - mruknął Lońka - ja to też potrafię, skór wysypał worek.
- Właśnie, odezwał
bezbarwnym głosem.<br>- Dzisiaj zajmiemy się nowym rozdziałem botaniki...<br>Podczas przerwy wszyscy szybko zapomnieli o awanturze na lekcji pana Rymszy. Część chłopców otoczyła Kękusia, który ze wzgardliwą miną stał pośrodku podwórza. Z niedbałą uwagą słuchał ich komentarzy, wodząc wzrokiem za dziewczętami, które układnie spacerowały wzdłuż ścian budynku szkolnego. Doliniarze przysiedli na podmurówce, grzejąc się w słońcu ostrym i kąśliwym. Łapa milczał, gdyż znowu był to dzień jego ćwiczeń moralnych.<br>- Od rana ani słowa nie powiedział - szeptał tajemniczo Kaziuk, patrząc z uwielbieniem na przywódcę. - On jak zechce, to wszystko może.<br>- Eee tam - mruknął Lońka - ja to też potrafię, skór wysypał worek.<br>- Właśnie, odezwał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego