Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
przepuścił w drzwiach jakiegoś łysego pana w binoklach, który omiótł Mocka ostrym spojrzeniem. Radcy przypomniał się dwukrotnie błysk tych binokli, gdy usiłował żonę - owiniętą wokół jego bioder - wetrzeć w ścianę korytarza, i potem w tę noc czwartkową, kiedy zgwałcona Sophie w panice zbiegała, stukając obcasami. Teraz binokle błyszczały zapiekłą bezsennością, pogardą i szyderstwem. Mock porażony wspomnieniami zatrzymał się gwałtownie na trotuarze.
- Muszę odnaleźć żonę.
Nadjechały sanie i stanęły obok nich przy krawężniku. Koń buchnął wonią stajni, woźnica - źle przetrawionego samogonu. W saniach siedział młody człowiek w meloniku i palił cygaro. Zniecierpliwiony koń bił kopytem w zamarznięty śnieg.
- Odnajdzie ją ktoś inny
przepuścił w drzwiach jakiegoś łysego pana w binoklach, który omiótł Mocka ostrym spojrzeniem. Radcy przypomniał się dwukrotnie błysk tych binokli, gdy usiłował żonę - owiniętą wokół jego bioder - wetrzeć w ścianę korytarza, i potem w tę noc czwartkową, kiedy zgwałcona Sophie w panice zbiegała, stukając obcasami. Teraz binokle błyszczały zapiekłą bezsennością, pogardą i szyderstwem. Mock porażony wspomnieniami zatrzymał się gwałtownie na trotuarze.<br>- Muszę odnaleźć żonę.<br>Nadjechały sanie i stanęły obok nich przy krawężniku. Koń buchnął wonią stajni, woźnica - źle przetrawionego samogonu. W saniach siedział młody człowiek w meloniku i palił cygaro. Zniecierpliwiony koń bił kopytem w zamarznięty śnieg.<br>- Odnajdzie ją ktoś inny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego