akurat przebywał ktoś z rodziny, a chociażby ze służby - opowiadała. Jak było przyjemnie, jakie wyjątkowe, nikomu dotąd nie znane rzeczy oglądała, jak starali się jej służyć woźni w muzeach i zupełnie obce panie, jaki piękny obraz anonima odkryła, o wiele wspanialszy od renomowanych płócien i jak słońce czekało z zachodem, póki ona nie nadąży na taras Villi Medici. Ogłaszała to wszystko stojąc; jak doniosłe wydarzenie, nie cierpiące zwłoki komunikaty... Milczano. Chrząkała zatem, brała do ręki jakąś książkę czy nuty i odchodziła z tym łupem. Stosunkowo wiele czasu spędzała w swoim pokoju, gdzie nie wiadomo było doprawdy, co robiła. Dzieci - odkąd zamieszkała tam