nie widzę nic... To statki.<br> Mija niedziela. Trochę deszczu ze złudną nadzieją, że to zapowiedź oczyszczenia się atmosfery. W zupełnym braku widoczności "Nord" idzie kursem 300 pod małym, znów zaczynającym się rozlatywać fokiem. Mila za milą, godzina za godziną, pod wiatr, pod fale, przeciwko żywiołowi, przeciwko losowi.<br> Idziemy więc na północ ku jeszcze bardziej chłodnemu obszarowi, ku rejonowi, gdzie mgły zapewne są częstsze, ku gęstniejącym liniom żeglugowym, biegnącym pomiędzy 43 i 45 ortodromą z Azji do Ameryki Północnej. Źle!<br> Kiedy próbowałem iść przeciwnym halsem, nie mogłem nawet utrzymać kursu na południe. Oznaczało to, że zaczynaliśmy się cofać. Było to ponad moje