rozpryskiwał wokoło, nie dbając o nic.<br>- Wściekły pies - mówili ludzie, którzy patrzyli przez okna na burzę.<br>A kiedy burza minęła - nadeszła noc.<br>Bobek zmoknięty i zziajany biegł drobnym truchtem, z nosem przy ziemi.<br>Czemuż, czemuż ich opuścił! Czemuż ich wydał samotnych złemu losowi, czemuż zawiódł ich ufność, sprzeniewierzył się i poniechał obowiązku! On, Bobek, piesek bez rasy i wartości, słaby i niepotrzebny, a przecież tak kochany, psuty i ceniony, jak gdyby w istocie jakąś panu swemu przynosił korzyść.<br>Biegł Bobiś i niósł w swym znękanym sercu głębokie poczucie własnej słabości i winy.<br>I to już czuł najgłębiej, że nie żyć mu