środka, bo właśnie kończyła się kronika filmowa. W ten sposób spędziłem przeszło dwie godziny w kinie, ale nic nie pamiętam z obrazu, bo kłębiły mi się w głowie najróżniejsze myśli.<br>W kinie towarzyszy mi szczęście do przypadkowych spotkań: wychodząc trafiłem na Zdzisia Pasionkę. Ten znacznie się posunął, zmarszczki do reszty poorały mu twarz, a głowę pokryła szlachetna siwizna. Uścisnąłem mu prawicę.<br>- Co robisz, Zdzisiu?<br>- Po Tiranie szurnęli mnie na emeryturę - powiedział Zdzisio z goryczą. - Wiek, cholera. Żona założyła butik, a ja piszę pamiętniki.<br>- Całą prawdę, Zdzisiu?<br>- Moją prawdę, Jasiu. Właśnie piszę o tym, jak w 1947 organizowaliśmy wybory.<br>- Fałszowaliście, chcesz powiedzieć