Typ tekstu: Książka
Autor: Barańczak Stanisław
Tytuł: Poezja i duch uogólnienia
Rok wydania: 1996
Lata powstania: 1970-1996
angielskimi pisarzami, których szczególnie pragnął oczarować, posunął się nawet do sporządzenia ściągaczki na mankiecie. Wszystko na próżno. Dowcipy nie wychodziły. Coś takiego trudno byłoby znieść zwykłemu śmiertelnikowi - cóż dopiero Słonimskiemu, autorowi "Kronik tygodniowych", który przez dwadzieścia międzywojennych lat dopracował się był reputacji najdowcipniejszego człowieka w Polsce. Dla niego ta emigracyjna porażka była wystarczającym powodem, aby rzucić się w paszczę PRL-owskiego lewiatana. Ucisk uciskiem, cenzura cenzurą: w Warszawie wciąż jeszcze czekał ten kawiarniany stolik, przy którym można było usiąść, rzucić od niechcenia dowcipną uwagę i usłyszeć - nareszcie - śmiech. Śmiech ludzi mówiących tym samym językiem.

2.
W wersji Słonimskiego ta historia powrotu
angielskimi pisarzami, których szczególnie pragnął oczarować, posunął się nawet do sporządzenia ściągaczki na mankiecie. Wszystko na próżno. Dowcipy nie wychodziły. Coś takiego trudno byłoby znieść zwykłemu śmiertelnikowi - cóż dopiero Słonimskiemu, autorowi "Kronik tygodniowych", który przez dwadzieścia międzywojennych lat dopracował się był reputacji najdowcipniejszego człowieka w Polsce. Dla niego ta emigracyjna porażka była wystarczającym powodem, aby rzucić się w paszczę PRL-owskiego lewiatana. Ucisk uciskiem, cenzura cenzurą: w Warszawie wciąż jeszcze czekał ten kawiarniany stolik, przy którym można było usiąść, rzucić od niechcenia dowcipną uwagę i usłyszeć - nareszcie - śmiech. Śmiech ludzi mówiących tym samym językiem.<br><br>2.<br> W wersji Słonimskiego ta historia powrotu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego