by nie spotkał, choć mieszkali tuż obok siebie. Krótko mówiąc, nagle zobaczył sąsiadkę z tego samego piętra, o której od dawna myślał. Nazywała się Karina, a przynajmniej to imię widniało na kartce papieru przylepionej do jej drzwi. Nigdy nie udało się im porozmawiać, gdyż młoda dziewczyna wybiegała z mieszkania w pośpiechu, już na schodach szukając okularów, światełek do roweru i pieniędzy, które z reguły biegły po schodach przed nią, podskakując na stopniach. Czasami zostawiała drzwi otwarte i B. przymykał je, ale nie zamykał. Nie wiedział bowiem, czy właścicielka nie zapomniała wziąć kluczy ze sobą. Teraz stała obok niego, ubrana w krótką