Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
dzieci. Akompaniował. I tak
już zostało. Jej na radość, że jest, że gra.
Mamie na milczenie. Kaleniowi na szepty. Koleżankom na pobłażliwe
uśmiechy.
Nauczyła się być w domu sama bez światełka w oknie.
Prać. Gotować. Być wesołą i nie lękać
się szmerów za szybą.
Potem znalazła Joachima Pażycha. Dziadka.
A potem zauważyła Pawła. I Paweł zauważył
ją...
... w klasie (szatni) na wieczorku, kiedy znów włożyła
pończochy w prążki (bo nic jej to już nie martwiło)
i trzewiki z twardą piętką (wchodziły w modę).
Bogdan Skibiński, wysoki blondyn z dziesiątej, stał
pod zawieszoną resztkami serpentyn palmą; wszedł właśnie
do klasy-szatni z
dzieci. Akompaniował. I tak <br>już zostało. Jej na radość, że jest, że gra. <br>Mamie na milczenie. Kaleniowi na szepty. Koleżankom na pobłażliwe <br>uśmiechy.<br>Nauczyła się być w domu sama bez światełka w oknie. <br>Prać. Gotować. Być wesołą i nie lękać <br>się szmerów za szybą.<br>Potem znalazła Joachima Pażycha. Dziadka.<br>A potem zauważyła Pawła. I Paweł zauważył <br>ją...<br>... w klasie (szatni) na wieczorku, kiedy znów włożyła <br>pończochy w prążki (bo nic jej to już nie martwiło) <br>i trzewiki z twardą piętką (wchodziły w modę).<br>Bogdan Skibiński, wysoki blondyn z dziesiątej, stał <br>pod zawieszoną resztkami serpentyn palmą; wszedł właśnie <br>do klasy-szatni z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego