Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
Magdy - uśmiecha się smutno Marta.
Piotr zerwał z nią rok później. Marta była załamana. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, pomyślała o Wigilii i nie wytrzymała. - Zadzwoniłam, mama powiedziała, żebym koniecznie wpadła. Wiedziała o Piotrze od Magdy. Pojechałam. Na początku było tak rodzinnie, siostry z mężami, dzieci. Ojciec podzielił opłatek i powiedział, że życzy mi, żebym była jak moje siostry, bo wszystkie moje życiowe niepowodzenia biorą się z mojej niechęci do rad rodziców. Że jestem taka nieudana, bo pojawiłam się na tym świecie przez przypadek. To miał być taki dowcip, tylko ja go nie zrozumiałam. Wstałam i wyszłam.
Wracała do domu płacząc
Magdy - uśmiecha się smutno Marta.<br>Piotr zerwał z nią rok później. Marta była załamana. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, pomyślała o Wigilii i nie wytrzymała. - Zadzwoniłam, mama powiedziała, żebym koniecznie wpadła. Wiedziała o Piotrze od Magdy. Pojechałam. Na początku było tak rodzinnie, siostry z mężami, dzieci. Ojciec podzielił opłatek i powiedział, że życzy mi, żebym była jak moje siostry, bo wszystkie moje życiowe niepowodzenia biorą się z mojej niechęci do rad rodziców. Że jestem taka nieudana, bo pojawiłam się na tym świecie przez przypadek. To miał być taki dowcip, tylko ja go nie zrozumiałam. Wstałam i wyszłam.<br>Wracała do domu płacząc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego