bezustannie powracające wspomnienia nie pozwalały zanurzyć się we śnie, zagubić się na kilka godzin po tamtej stronie.<br>Bezradnie przewracała się z boku na bok, zrzucała z siebie pościel, oddychała głęboko i wzdychała, jakby zmagając się z niewidzialnym ciężarem, z wewnętrznym bólem. Lecz nie był to ani ciężar, ani ból, tylko powolnie narastający lęk, strach przed klęską, która zawisła nagle nad całym jej dotychczasowym życiem, wypełnionym pragnieniami, marzeniami, nadziejami, nad życiem, przez które szła, często zaciskając zęby i płacząc, z niezwykłą pracowitością i konsekwencją.<br>Teraz wszystko wydawało się niepewne i małe wobec tych przerażających wydarzeń, które nagle stały się codziennością, powszednim chlebem