dzień przyszedł do nas do domu.<br>Ojciec wynajął u chłopa furmankę, położył na nią mamę i mnie, a małego Bućka zostawił u dziadka, i powiózł nas do szpitala. Ale ojciec nie zawiózł nas do szpitala do Mińska, gdzie chorych wykańczali, kazali im po prostu leżeć, aż umrą. Zawiózł nas do prawdziwego szpitala, do Węgrowa. Nie siedział na furze, gdy nas wiózł, tylko szedł obok i pomagał koniom. A w tym czasie sam już był chory, więc jak dojechaliśmy, do Węgrowa, to położono go razem z nami.<br>Kiedy mama i ja wyzdrowieliśmy, ojciec był jeszcze <page nr=10> chory, więc wróciliśmy ze szpitala sami. A