Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
sobie na lekkie westchnienie ulgi. Po następnych kilku minutach był już pewien.
- Połącz się z ministerstwem - polecił. - Mogą nie zrywać szefa z łóżka. Wygląda na to, że ktoś zażartował.
- A ogród? - zastępca skinął ku rozstawionym między drzewkami latarniom i ludziom z wykrywaczami metalu. - Może lepiej poczekać?
- Nie mówię, że pani premierowa może wracać do łóżka. Saperzy mają robotę na następną dobę. Ale to formalność. Widzisz kamery? Tu się nie da wleźć i zakopywać czegoś w trawniku. Jeśli coś jest, będzie leżało na wierzchu.
- Chyba bym wolał - mruknął pomocnik. - Daliby może parę nowych etatów. I uratowali kilka małżeństw.
- Optymista. - Dowódca wyjął pakiet
sobie na lekkie westchnienie ulgi. Po następnych kilku minutach był już pewien.<br>- Połącz się z ministerstwem - polecił. - Mogą nie zrywać szefa z łóżka. Wygląda na to, że ktoś zażartował.<br>- A ogród? - zastępca skinął ku rozstawionym między drzewkami latarniom i ludziom z wykrywaczami metalu. - Może lepiej poczekać?<br>- Nie mówię, że pani premierowa może wracać do łóżka. Saperzy mają robotę na następną dobę. Ale to formalność. Widzisz kamery? Tu się nie da wleźć i zakopywać czegoś w trawniku. Jeśli coś jest, będzie leżało na wierzchu.<br>- Chyba bym wolał - mruknął pomocnik. - Daliby może parę nowych etatów. I uratowali kilka małżeństw.<br>- Optymista. - Dowódca wyjął pakiet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego