Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
targ staroci lub kwiatową giełdę. Codziennie jedzą śniadanie, obiad i kolację i nadal są szczupłe. Czasem patrzą na swojego męża, jakby na całej Ziemi zostało tylko ich dwoje. Przy kolacji nigdy nie biorą przez pomyłkę serwetki sąsiada; zawsze sięgają po tę właściwą, z lewej strony talerza. Podziwiają ludzi, którzy są profesjonalistami. Zawsze noszą bardzo dobre, firmowe buty. Uwielbiają rzeczy i miejsca, które są dokładnie takie, jakie powinny być. Dużo pracują, bez przerwy się uczą. Są dobrze wychowane i mają zasady. I nie widzą powodu, by to dalej ukrywać.

Yes, glamour is back

Nie wymyśliłam ich sobie ani nie urodziły się przedwczoraj
targ staroci lub kwiatową giełdę. Codziennie jedzą śniadanie, obiad i kolację i nadal są szczupłe. Czasem patrzą na swojego męża, jakby na całej Ziemi zostało tylko ich dwoje. Przy kolacji nigdy nie biorą przez pomyłkę serwetki sąsiada; zawsze sięgają po tę właściwą, z lewej strony talerza. Podziwiają ludzi, którzy są profesjonalistami. Zawsze noszą bardzo dobre, firmowe buty. Uwielbiają rzeczy i miejsca, które są dokładnie takie, jakie powinny być. Dużo pracują, bez przerwy się uczą. Są dobrze wychowane i mają zasady. I nie widzą powodu, by to dalej ukrywać.<br><br>&lt;tit&gt;Yes, glamour is back&lt;/&gt;<br><br>Nie wymyśliłam ich sobie ani nie urodziły się przedwczoraj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego