pijący do tej pory w milczeniu. - Teraz zapłacisz, bydlaku jeden!<br>Chabot bez oporów sięgnął do kieszeni, wyjął kilka monet i nie licząc, położył obok swojej szklanki. Wyszedł potem z zamętem w głowie, nieprzytomny opadł jak tobół na ganku i został tak, przytulony do spróchniałego słupa.<br>Obudziło go wschodzące słońce, bijące prosto w oczy. Dopiero po jakimś czasie pojął, gdzie jest i jak tu trafił. Cały był skostniały z zimna, czaszka mu pękała, a brzuch przypominał wnętrze wulkanu.<br>Tuż przed nim, na niewielkim majdanie, studniarze sposobili się do drogi. Grubas liczył pieniądze w płóciennym pugilaresie, bas demonstracyjnie ostrzył nóż, milczący układał w torbie chleb