wtedy znajomego kubańskiego studenta. "No... to znaczy uczciwi, prości... nieugięci..." - odparł niepewnie.<br>- Odkąd zginął, nic już nie jest jak dawniej. Wraz z nim odeszło coś bardzo ważnego, coś się raz na zawsze, nieodwracalnie skończyło - Fahim Daszti nawet nie ukrywał zauroczenia postacią komendanta. - Czasami odnoszę wrażenie, że ci wszyscy ludzie, którzy prześcigają się w powtarzaniu jego imienia, zachowują się jak straganiarze zachwalający swoje towary i namawiający ludzi, by je kupowali. Nie potrafię powiedzieć, jaką drogą podążał Massud. - Fahim uśmiechał się bezradnie, rozbrajająco, jak dziecko przyznające się do niewiedzy. - To się czuje, ale trudno to nazwać.<br><br>Zamach na Massuda był pierwszą operacją Osamy ben