znała już pół świata. Swobodnie rozmawiała z malarzami, pisarzami. Obracała się w świecie ludzi bogatych, żyjących w luksusie. Kiedy miała 20 lat poznała Kasprowicza. - Polak, poeta - pomyślała, na dodatek z długą brodą, której tak nie lubiła u mężczyzn. - Cóż mnie mogą obchodzić jego wiersze. A jednak któż może znać swoje przeznaczenie? Po drugim, dosyć niespodziewanym spotkaniu we Lwowie wiedziała, że nie będzie to zwykła znajomość. Intuicja podpowiadała jej, że to właśnie ten o 27 lat starszy od niej poeta kraju zniewolonego przez jej ojczyznę, ten, na którego widok matka Marusi, pani generałowa z domu Andersen zakrzyknęła - <foreign>Twoj Kasprowicz eto nastojaszczyj rozbojnik