Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
domu. Teraz, z tymi planszami, ich dom stał się mniej ponury. To także dziwne, bo słowa, w które się wpatrują, nie obiecują im żadnej uchwytnej pomocy. Kto weźmie za nich ich brzemię? Prawdopodobnie nikt. Może to dowód naszej bezduszności i pogardy dla niedostosowania. A może w tej oschłości jest jakaś przezorność. Czemu mamy być odpowiedzialni za czyjeś kompletnie nieudane życie? Czy nie jest najlepiej, jeśli każdy sam troszczy się o siebie i sam jest odpowiedzialny za nieszczęścia, które na niego spadają?

magda@nous.czyli.umysł
Nie wiem, jak jest lepiej, ale pamiętam Levinas, na którym niezatarte wrażenie wywarły zbrodnie II wojny
domu. Teraz, z tymi planszami, ich dom stał się mniej ponury. To także dziwne, bo słowa, w które się wpatrują, nie obiecują im żadnej uchwytnej pomocy. Kto weźmie za nich ich brzemię? Prawdopodobnie nikt. Może to dowód naszej bezduszności i pogardy dla niedostosowania. A może w tej oschłości jest jakaś przezorność. Czemu mamy być odpowiedzialni za czyjeś kompletnie nieudane życie? Czy nie jest najlepiej, jeśli każdy sam troszczy się o siebie i sam jest odpowiedzialny za nieszczęścia, które na niego spadają?<br><br>magda@nous.czyli.umysł<br>Nie wiem, jak jest lepiej, ale pamiętam Levinas, na którym niezatarte wrażenie wywarły zbrodnie II wojny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego