Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 07.03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Tydzień później przyjechały do tej stadniny znowu. Pierwsza klacz, Bryza, była wielka, ciepła, miła w dotyku i cierpliwa. Babcia, choć niechętnie, zapłaciła za parę lekcji jazdy, ale potem przestała płacić, bo nie miała z czego. Iza jeździła więc tylko popatrzeć. Aż jej w tej stadninie powiedzieli, że skoro tak ciągle przychodzi, to może jeździć nie płacąc w zamian za pracę przy koniach.

Dwa kolejne lata Iza szczotkowała więc, karmiła, sprzątała stajnie i pomagała opiekować się dzieciakami, które przyjeżdżały na hippoterapię. - Pamiętam Tomusia i Sebka - opowiada. - Tomuś chciał być Batmanem, i był. Latał na koniu. Dla bezpieczeństwa trzymałam go za nogi. A
Tydzień później przyjechały do tej stadniny znowu. Pierwsza klacz, Bryza, była wielka, ciepła, miła w dotyku i cierpliwa. Babcia, choć niechętnie, zapłaciła za parę lekcji jazdy, ale potem przestała płacić, bo nie miała z czego. Iza jeździła więc tylko popatrzeć. Aż jej w tej stadninie powiedzieli, że skoro tak ciągle przychodzi, to może jeździć nie płacąc w zamian za pracę przy koniach.<br><br>Dwa kolejne lata Iza szczotkowała więc, karmiła, sprzątała stajnie i pomagała opiekować się dzieciakami, które przyjeżdżały na hippoterapię. - Pamiętam Tomusia i Sebka - opowiada. - Tomuś chciał być Batmanem, i był. Latał na koniu. Dla bezpieczeństwa trzymałam go za nogi. A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego