celowa i że zostałem przez kardynała przyjęty dobrze.<br>W ogóle druga wersja listu obfitowała w tego rodzaju sforrnułowania, w równym stopniu optymistyczne, jak enigmatyczne. Co do rezultatów moich starań, podałem, że należy liczyć na ich wynik pozytywny, ponieważ mimo pewnych <page nr=210> trudności znalazł się sposób wyjścia z zagmatwanej sytuacji, który ludzie przychylni ojcu uznali za najlepszy. Wysławszy list mniej więcej tej treści, uspokoiłem się. Nie wyczerpywał tematu. Pełen byt niedopowiedzeń. Czułem to i wiedziałem, że czytając ojciec to odczuje i że to go zdenerwuje w pierwszym momencie. Ale najpewniej ochłonąwszy zrozumie, że widocznie miałem powody, by tak napisać, jak napisałem, i cierpliwie