Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 46
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
swe korony świerków las. Wszystkie szczyty pochyliły dumną skroń, Górskie stawy pomarszczyły modrą toń. Żleby, skały, turnie, szczyty, wszystko, hen! w jakiś twardy, nie przebyty wpadło sen I spowite w brylantową śniegu jaśń Cudną zda się i tęczową śni się baśń.
Stanisław Motyka

Granit był jego przyjacielem, niemym, choć pewnie przychylnym świadkiem jego największych sukcesów taternickich. Chodził po Tatrach zwinnie jak kot, wspinał się szybko, elegancko - jak wspomina Witold Paryski - przechodząc trudne partie skalne lekko, tak jakby nie sprawiały mu trudności. Był też pierwszym nie-góralem, który otrzymał blachę przewodnicką i autorem słynnego w kręgach taternickich lat 30. trawersu w poprzek
swe korony świerków las. Wszystkie szczyty pochyliły dumną skroń, Górskie stawy pomarszczyły modrą toń. Żleby, skały, turnie, szczyty, wszystko, hen! w jakiś twardy, nie przebyty wpadło sen I spowite w brylantową śniegu jaśń Cudną zda się i tęczową śni się baśń.<br>&lt;au&gt;Stanisław Motyka&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>Granit był jego przyjacielem, niemym, choć pewnie przychylnym świadkiem jego największych sukcesów taternickich. Chodził po Tatrach zwinnie jak kot, wspinał się szybko, elegancko - jak wspomina Witold Paryski - przechodząc trudne partie skalne lekko, tak jakby nie sprawiały mu trudności. Był też pierwszym nie-góralem, który otrzymał blachę przewodnicką i autorem słynnego w kręgach taternickich lat 30. trawersu w poprzek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego